„Niechaj będzie pochwalony Jezus Chrystus nasz. Przychodzimy z wieńcem żniwnym, bo już przyszedł czas”. Dziedzicowskie dożynki. O tym jak świętowano dożynki w przedwojennych Cieszanowicach

Gawędy z okolicy., Miejsca i ludzie

Pod koniec sierpnia miałam okazję rozmawiać z Alfredą Kałką, rocznik 1944, która jest autorką spisanej odręcznie książeczki na temat przeszłości wsi Cieszanowice. Pani Alfreda wszystkie informacje i legendy w niej zawarte zaczerpnęła od swojej babci i dziadka, którzy wywodzili się z Cieszanowic i nosili nazwisko Jeż.   Spędziłam u Państwa Kałków kilka godzin-słuchałam wspomnień o wsi i ludziach.  Dzisiaj  prezentuję  ciekawe informacje  o przedwojennych dożynkach we dworze cieszanowickim.

Państwo Kałkowie w swoim domu.

Dokonałam niewielkiej zmiany stylistycznej w spisanej przez p. Alfredę opowieści, by lepiej zrozumieć sens zapisanych treści. Zatem  cofnijmy się do przedwojennego dworu zarządzanego przez Józefa i Wandę Zarembów.

Na pierwszym planie ostatni właściciele majątku Cieszanowice-Wanda i Józef Zarembowie. Tuż za nimi stoi córka Halina z mężem. Zdjęcie pochodzi z książki C. Graczykowskiego ”Moje Gorzkowice”

„W czerwcu to już rozbrzmiewały różne nuty- dworki, które miały nieść wieńce, uczyły się śpiewać. Piosenki dożynkowe słychać było. Kupowały suknie, chusty, korale, wstążki. Chłopcy uczyli się tańcować, a jak nadszedł dzień dożynkowy, to od rana w pałacu panował wielki ruch. Kucharze gotowali, piekli, smażyli. Zapach wybornych potraw pachniał na odległość. Muzykanci stroili instrumenty. Dziewczęta wystrojone w kolorowe suknie i wstążki ustawiały się z wieńcami w orszaku. Zjeżdżali się zaproszeni goście. Dziedzic i dziedziczka odświętnie ubrani a i panicz z panienką tez pięknie się prezentowali. Panicz (Stanisław Zaremba) tylko się uśmiechał, która dożynkowa panna ładniejsza. Wreszcie dziedzicowska rodzina witała gości. Nadszedł czas wręczania wieńców. Porozkładane obrusy na stołach, za  stołami siadali Jaśnie Państwo  Zarembowie, obok panicz i panienka i w kolejności: księża, uczeni, przyjaciele, a dziewczęta podchodziły z wieńcami najpierw do dziedzica, potem do dziedziczki i śpiewały:

Niechaj Będzie pochwalony Jezus Chrystus nasz

Przychodzimy z wieńcem żniwnym, bo już przyszedł czas.

Z pola idziem, z pola idziem, z pola idziemy,

Postawcie nam cztery krzesła, stolik malowany,

A my na nim postawimy wieniec pozłacany.

Plon niesiemy plon , w gospodarza dom,

By nam zboże plonowało,

Po sto korcy z mendla dało

Plon niesiemy, plon w gospodarza dom ,

Gospodarzu nasz dobrą wódkę masz,

Wyjdź że, wyjdź że z komóreczki,

Napocznij te baryłeczki, poczęstuj że nasz !

Napocznij te baryłeczki, poczęstuj że nasz !

Nasz Jaśnie Pan dziedzic to się tylko śmieje,

Ale pod zanadrzem wódkę dla nas grzeje”

Potem wyśpiewywały panience, paniczowi, księdzu, pisarzowi ,organiście i wszystkim gościom. Po śpiewach dziedzic zapraszał wszystkich za stoły- jedzenie, wódka, miód, a gdy się najedli ,napili, zaczynały się tańce. Tańczyli do białego rana. Potem nastawał zwykły dzień, wszyscy szli do pracy. Takie były dożynki.

Na zdjęciu rodzice i dziadkowie P. Alfredy. Druga od lewej to babcia Franciszka Jeż z domu Szczepańska. To ona opowiadała różne historie o przedwojennych Cieszanowicach.

Do opowieści Pani Alfredy jeszcze będę wracać.

Zdjęcie dworu pochodzi z książki C. Graczykowskiego „Moje Gorzkowice”

One thought on “„Niechaj będzie pochwalony Jezus Chrystus nasz. Przychodzimy z wieńcem żniwnym, bo już przyszedł czas”. Dziedzicowskie dożynki. O tym jak świętowano dożynki w przedwojennych Cieszanowicach

Dodaj komentarz